CO ZWIEDZIĆ W SINGAPURZE od A do Z - Zieleń



Staw z widokiem...

Drapacze chmur, szklane domy, nowoczesność na każdym kroku. Czy w takim mieście jest miejsce na zieleń? Przed wylotem oczywiście przeczytałam sporo o Singapurze, ale to zwyczajnie trzeba zobaczyć i poczuć. Architektura spleciona z zielenią, bajkowe ogrody, w których można poczuć się jak Alicja w krainie czarów. Ogrody na każdej płaszczyźnie w poziomie i pionie. Po tym, jak w Polsce zapanowała akcja masowej, bezmyślnej wycinki drzew, która nie ominęła ona nawet puszczy to była odmiana widzieć szacunek i miejsce dla natury. Jest to oczywiście w dużej mierze zieleń pod kontrolą, ale wysiłek, aby wygospodarować na nią przestrzeń jest opłacalny. Pewnie myślicie, że zacznę swoją opowieść od Garden By The Bay. Faktycznie to jest jeden z tych cudów, które przyciągnęły mnie do Singapuru i nie zawiodły, ale zacznijmy od początku.

Lotnisko
Większość lotnisk to podobne do siebie poczekalnie, z tymi samymi sklepami znanych projektantów i lotniskowych marek. "Porastają" je sztuczne drzewka, krzaczki i owijają plastikowe bluszcze. Po wylądowaniu w Singapurze przecierałam ze zdumienia oczy, potem przecierałam je po raz kolejny, kiedy wylatywałam i miałam okazję, a może bardziej "zaszczyt" siedzieć i czekać na samolot w tych pięknych przestrzeniach. Jak już pisałam symbolem Singapuru są orchidee. Już na lotnisku nie ma się co do tego najmniejszych wątpliwości. Cały barwny ogród orchidei łącznie ze strumykiem i kładkami wita przylatujących. Lotnisko mieści też pionowy ogród o chyba największej powierzchni na świecie. Ciągnie się on wzdłuż hali wylotów. Stawy z rybami, drzewa - tak, tak zwyczajne drzewa, fotele masujące (bezpłatnie) utrudzone zwiedzaniem stopy, a na koniec motylarnia. To wszystko znajduje się nie w ogrodzie zoologicznym, albo luksusowym hotelu, lecz właśnie na lotnisku w Singapurze. Jakże żałowałam, że to nie tam przyszło mi spędzić 9 nieoczekiwanych godzin podczas równie nieoczekiwanego lotu powrotnego, tylko we Frankfurcie. Ech...

Gigantyczna ściana zieleni

Ogród orchidei

Tutaj nawet typowo lotniskowe sklepy są bardziej... :)

Garden by The Bay - w Krainie Alicji
Nie opisałam tego miejsca przy architekturze, choć jest ona tutaj iście spektakularna. Uznałam bowiem, że w tym przypadku pełni ona rolę służebną wobec zieleni i natury. Ma ją eksponować, nawadniać i to zieleń ma grać tutaj pierwsze skrzypce. Ogrody nad zatoką rozciągają się na przestrzeni 101 hektarów i mieszczą się tutaj słynne gigantyczne drzewa, Cloud forest oraz Flower Dome oraz wiele innych atrakcji dla dzieci i dorosłych.

Witajcie w mojej bajce...

Pulsujące kolorami kosmiczne drzewa.


Słynne sztuczne drzewa to w istocie wielkie cysterny gromadzące wodę dla roślin. Aż ciężko w to uwierzyć, a z zewnątrz są oczywiście obrośnięte roślinnością. Oprócz tego pełnią też inne role. Rozpięta między nimi wisząca kładka to świetny punkt widokowy. A same "drzewa" wieczorem stają się wielką sceną, na której rozgrywa się niezwykły pokaz światła i dźwięku. Uwaga, jeśli chcecie podziwiać pokaz z kładki to przygotujcie się na długaśne kolejki lub brak możliwości zakupu biletów. Warto więc kupić bilety wcześniej i przyjść na miejsce, także z odpowiednim wyprzedzeniem. Pokaz widziałam z kilku miejsc i wydaje mi się, że jednak największe wrażenie robi kiedy, zgodnie z lokalnym zwyczajem, po prostu położysz się pod tymi gigantami i spojrzysz w niebo.

Takie oglądanie niezwykłego pokazu światła i dźwięku jest najprzyjemniejsze.

Flower Dome - tam gdzie mieszkają kwiaty
Oczywiście dom to świątynia, ale jeśli weźmiemy zwykłe czytanie tego słowa to faktycznie dom jest, a przynajmniej powinien być pewnego rodzaju świątynią, w której celebruje się codzienność. Tutaj jednak bynajmniej nie jest codziennie. To fantastyczne wręcz miejsce poświęcone w całości różnym gatunkom kwiatów od sukulentów do kwitnących piękności. Co ciekawe kwiaty dla Europejczyka całkiem zwyczajne, tam są oczywiście wyjątkowo doceniane. Znajdziecie tutaj 32.000 roślin i 160 gatunków.

Setki kaktusów, baobaby i inne cuda zgromadzone pod jednym dachem.


A może sziszka z szaloną gąsienicą?

Schody w angielskim ogrodzie? Nie, jedna z altan w kwiatowym świecie.

Cloud Forest - spacer w chmurach
Szalony pomysł, aby pod dachem stworzyć wilgotny klimat międzyzwrotnikowy mógł zostać zrealizowany tylko tutaj - w mieście, gdzie spełniają się architektoniczne i właśnie szalone marzenia. No więc tuż po wejściu stajemy przed obrośniętą zielenią, wysoką na 35 metrów górą z wodospadem. Niczym podwieszona droga szybkiego ruchu wychodzi z niej kładka. Zanim jednak tam dojdziemy zostaniemy przeprowadzeni tak, aby napięcie było odpowiednio stopniowane. Weźcie coś cieplejszego, bo w porównaniu z pogodą na zewnątrz jest tutaj nieco chłodniej.


Storczyki w każdej możliwej postaci królują na pierwszym piętrze. Od czasu do czasu rozpylana jest tutaj delikatna mgiełka, która tworzy oniryczny charakter miejsca. Spotkacie tu mnóstwo fotografów z porozstawianymi statywami próbującymi uchwycić ulotne piękno bajkowych kwiatów. Oczywiście i ja zrobiłam im kilka portretów.





Kolejną część stanowi ogród poświęcony roślinom drapieżnym. Dzbaneczniki mogące połknąć moją rękę razem z łokciem, rosiczki i wszystkie mniej lub bardziej znane roślinki mięsożerne zostały skupione w jednej przestrzeni. Zastanawiało mnie szczerze mówiąc, jak są one dokarmiane, bo z owadami tam raczej krucho jak na taką ilość głodnego towarzystwa. Wyobraziłam sobie więc scenę z karmicielami tych wszystkich włochatych piękności. Jeśli ktoś z Was wie jak ten proces wygląda to podzielcie się informacją w komentarzu.

Coś ciekawego - klocki Lego ułożone tym razem w drapieżne kwiaty

Włochate piękności

Gigantyczne dzbaneczniki plus jeden z klocków Lego.

Widok z kładki na hotel Marina Bay Sands.

Zieleń w miejskiej przestrzeni
Singapur różni się od innych metropolii, w których byłam. W pierwszej chwili nie mogłam zrozumieć o co chodzi. Dopiero po pierwszym dniu doszłam do wniosku, co sprawia tak dziwne wrażenie. To CISZA. Brak jednostajnego huku samochodów. Przy takim zagęszczeniu na drogach było to zadziwiające. Dało się spać z oknem wychodzącym bezpośrednio na ulicę. A oto jaki znaczek pomógł mi zrozumieć ten temat oraz wszędobylskie ładowarki do samochodów elektrycznych. Prawnie zabronione jest zostawianie samochodów na biegu jałowym. Po ulicach jeździ mnóstwo elektrycznych samochodów, nawet super wypasionych.


Kolejna rzecz, którą z Singapuru przeniosłabym do Polski, to ogrody na dachach i w wieżowcach. Zrównoważona architektura jest tutaj niezwykle ważnym elementem krajobrazu.

Świetne knajpki na dachach na pograniczu Chinatown i dzielnicy Telok Ayer.

Pionowy ogród w formie niezwykłej mapy. 

Tajemnicze zaułki

Zobacz także:
Co zwiedzić w Singapurze od A do Z - Architektura
Co zobaczyć w Singapurze od A do Z - Biżuteria

Komentarze

  1. Przyznam,że lotnisko w Singapurze robi wrażenie.Kiedy tam byłam w 2012 nie było jeszcze tak pięknie jak teraz.Trafiłam ponownie rok temu,kiedy czekałam na inny lot i 7 godzin podziwiałam dekoracje.
    Singapur to niezwykle czyste, wręcz sterylne miasto.Wszystko tam jest idealne.Taka perełka między innymi krajami w tym rejonie.Zwiedziłam,pozachwycałam się,jednak bardziej ciągnie mnie do Laosu, czy Birmy.
    Mimo wszystko warto go zwiedzic.
    Pozdrawiam-)
    Irena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Birma i Laos też są na mojej liście must see :) Od ubiegłego roku odkrywam Azję, bo to zawsze było moim marzeniem. Faktycznie Singapur się wyróżnia, chyba na tle całego świata. To takie miasto urzeczywistnionych marzeń jak dla mnie, ale gdzieś tam ma też duszę i to jest fajne.

      Usuń
  2. Roślinność w takim wydaniu robi ogromne wrażenie :) Chciałabym poczekać na samolot w takim otoczeniu i odwiedzić kosmiczne drzewa ;) Piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ciepły komentarz. Ja byłam pod ogromnym wrażeniem i szczerze polecam wybranie się do Singapuru.

      Usuń
  3. Singapur nigdy mnie nie ciągnął - mimo, że a Twoich zdjęciach wygląda kusząco! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trafiłam do Singapuru trochę przypadkiem, bo szukałam ofert na loty. Ale jestem tym miastem zachwycona.

      Usuń
  4. Singapurskie drapacze chmur oraz ogrody chciałabym kiedyś zobaczyć na żywo. To musi być niesamowite doświadczenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam. Część osób może mieć przekonanie, że to nie jest takie autentyczne, bo wszysko jest zaplanowane, ale jak dla mnie to jest wielki plus. Bo są dzielnice właśnie totalnie nowe i wypasione, a są też takie zupełnie tradycyjne.

      Usuń
  5. Jedno z tych miejsc, które po prostu marzę by zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo mocno trzymam kciuki, za to żeby marzenie się spełniło :)

      Usuń
  6. Coś pięknego! Będę miał okazję często bywać na Tajwanie, to chyba sobie kupię jakiś tani bilet do Singapuru, choćby na kilka dni, żeby to zobaczyć na włąsne oczy. Zwłaszcza nocne zdjęcie ogrodu zrobiło na mnie piorunujące wrażenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! W nocy Singapur jest totalnie bajeczny. Ja specjalnie kupiłam nowy telefon żeby robić fajne zdjęcia nocą. To miasto świateł. No i życie nocne jest fajne, polecam knajpki na dachach w dzielnicy Telok Ayer.

      Usuń
  7. Wygląda to imponująco - szczególnie te niezwykłe pomysły. Jednak od zawsze zastanawiam się, czy trochę to nie jest za bardzo sztuczne. Wiem, że w tamtych warunkach to jest najlepsze rozwiązanie, ale jednak. Pewnie dopiero, gdy sama te miejsca odkryję to będę mogła to stwierdzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miasto faktycznie może się wydawać nieco sztuczne, bo jak pisałam w innym poście jest jak spełniony sen architekta - każdy budynek jest sam w sobie sztuką. A jeśli bardziej lubisz naturalne ogrody to na 100% spodoba Ci się Ogród Botaniczny.

      Usuń

Prześlij komentarz