CO ZOBACZYĆ W SINGAPURZE od A do Z - Biżuteria

Singapur jest nieprawdopodobną wręcz mieszanką kulturową. Niesamowite jest to, jak współżyją tutaj ze sobą na małej przestrzeni różne nacje, wyznawcy różnych religii, ludzie o odmiennych poglądach i językach. Co więcej, żyją w prawdziwie świętym spokoju. Człowiek, czuje się po przyjeździe, jakby brał udział w jakimś badaniu psychologicznym, jakimś podchwytliwym teście sprawdzającym, czy utopijne teorie są jednak możliwe. Mój hotel usytuowany był w Chińskiej dzielnicy, której jedną z atrakcji jest... świątynia hinduska. Co więcej, ze względu na różnorodność i powszechną znajomość języka angielskiego, zupełnie niechcący zaczynasz czuć się, jak u siebie w domu. Na swojej drodze spotkałam przesympatycznego Portorykańczyka, który przyjechał do Singapuru na 3 dni i już został. Byłam bliska tego samego :) dodatkowym powodem, dla którego nie chciało mi się wcale opuszczać Singapuru była cudowna, zupełnie odlotowa biżuteria. 

"B" JAK BIŻUTERIA

Oto prawdziwy róg obfitości. Tutaj poczułam się jak dziecko w sklepie ze słodyczami, jak w czasach komuny kiedy weszłam do Pewexu. To, co robi największe wrażenie to właśnie różnorodność. Każda nacja zamieszkująca Singapur ma swoje charakterystyczne wyroby, małe, błyszczące arcydzieła. Spacerując po kolejnych dzielnicach Little India, arabskiej Kampong Glam, China Town, czy luksusowej Orchard Road odkrywasz różne kultury i charakterystyczne dla nich rodzaje biżuterii. Dodatkowo Singapur to miasto kwiatów, a jego symbolem jest orchidea. Nie może zabraknąć więc biżuterii z motywami kwiatowymi.

Złoty, brzękający róg obfitości. 

Dzielnica Hinduska (Little India) brzęk setek bransoletek.
W tradcji hinuskiej biżuteria jest niezwykle ważnym elementem kobiecej mody. To jednak nie tylko zwykłe ozdoby, biżuteria określa status kobiety, wiąże się z religią, ma wiele różnych znaczeń. Prawdziwe apogeum zakładania różnego rodzaju cackek osiąga się z okazji ślubu. Wówczas panna młoda zakłada: specjalne zdobienia na głowę, do nosa, kolczyki, naszyjniki, naramienniki, pierścionki na ręce i palce u stóp, a także bransoletki na ręce i nogi. Generalnie mało pozostaje miejsc na jej ciele, których nie ozdabia biżuteria. Resztę wypełniają misterne wzory z henny. Potem jako mężatka Hinduska bez bransoletek nie będzie wychodzić z domu. Nic więc dziwnego, że w dzielnicy hinduskiej sklepy z biżuterią są niemal na każdym kroku. Nigdy nie widziałam takiej ilości złotej biżuterii bransoletki, kolczyki i całe gotowe zestawy piętrzą się, wiszą, brzękają. Co ważne sklepy te nie stoją puste.

Trudna decyzja

Bogini biżuterii.

Bogato zdobione komplety.


Dzielnica Chińska (China town) jadeit, smoki i świnie
Podczas pobytu w Singapurze mieszkałam właśnie w dzielnicy Chińskiej i jest to świetny punkt wypadowy do zwiedzania miasta. Biżuteria w kulturze Chińskiej to także ważny element, chociaż nie zobaczymy raczej Chinki ubranej na co dzień w bardzo dużą i efektowną biżuterię. Tutaj stawia się na proste piękno kamienia. A najbardziej uwielbianym ze wszystkich jest zielony jadeit. Oprawiany w białe złoto z brylantami, lub w formie bardzo prostych bransoletek wykonanych z jednolitego kamienia lub jadeitowych kulek. Często na straganach można spotkać się z tym, że sprzedawcy, aby udowodnić prawdziwość kamienia, podpalają go zapalniczką - gdyby był plastikiem stopiłby się.

Cacka z jadeitem.


Jeśli jadeit jest bardziej na co dzień, to na wyjątkowe okazje jest biżuteria ze złota. Pięknie zdobina i misternie wykonywana. Zastanawiałam się, kiedy ją te Chinki noszą. Okazuje się, że podobnie jak w kulturze hinduskiej, tak i w chińskiej, to ślub jest najlepszą okazją do zgromadzenia biżuterii na całe lata, a może i nawet do końca życia. Kolory, jakie królują podczas tradycyjnej uroczystości to czerwony i złoty. Obecnie coraz większą popularnością cieszą się białe śluby - w stylu zachodnim, jednak mówimy tu o tradycyjnej ceremonii. W tym momencie zaczyna się prawdziwe szaleństwo. W sklepach można kupić całe zestawy ślubne w pięknych opakowaniach. Kobiety zakładają na głowę różnego rodzaju złote, kwieciste korony. 
Jeden ze zwyczajów szczególnie przypadł mi do gustu. Rodzina pana młodego obdarowuje pannę młodą złotą biżuterią. Młode żony zostają dosłownie zarzucone i obwieszone złotem. Złote bransoletki na sznurkach wiszą im na szyjach niczym obwarzanki lub rolki papieru w niegdysiejszych czasach. Wedle tradycji jest to bowiem część wykupu panny młodej, a jak mówi tradycja mieć kobietę w domu to skarb, posiadanie kobiety jest jak posiadanie złota. W Chinach rozumieją to bardzo dosłownie. Co ciekawe, jest także różnica w tym, jakie społeczności dają kóre wzory biżuterii. I tak Kantończycy i Hakka, jako podarunki składają bransolety ze smokami i Fenixem. Chiu Chow i Hokkien dają natomiast "cztery sztuki złota" czyli set biżuterii składający się z 4 elementów. 
Jednym z najbardziej zadziwiających, ale i obowiązkowych elementów ślubnego wyposażenia panny młodej jest naszyjnik ze świnią z prosiętami. Wróży on dobrobyt i płodność.

Złote bransoletki z motywem smoków.

Chiński Apart przy ul. Orchard Road

Złoty set upominkowy.

Nic dodać nic ująć :)

Dzielnica arabska (Kampong Glam) -  biżuteria po mojemu
W dzielnicy arabskiej oprócz imponującego meczetu, restauracji z pysznym jedzeniem i sklepów z dywanami znajdziemy też nutę bohemy. To dzielnica artystyczna, z ciekawym street artem, ale także z najfajniejszym sklepem z biżuterią w jakim byłam w Singapurze. Sklepik ten mieści się na najbardziej kolorowej uliczce, gdzie króluje różowy domek, i artystyczne lokale. Doskonale wpisuje się w klimat tego miejsca. W progu wita nas przesympatyczna właścicielka - Francuzka, która wraz z mężem zjeździła cały świat. Jej mąż wykonuje ręcznie biżuterię wzorowaną na tradycyjnej biżuterii ludów z różnych zakątków świata. Na ścianach wiszą zdjęcia, a ulubionym wykorzystywanym motywem jest połączenie srebra z jedwabnymi tkanymi ręcznie elementami.



Przed wejściem stoi kolorowy strach na wróble :)


Biżuteria konceptualna
to jest dobry moment, aby zrobić przerwę od złotej orgii. Tak, w Singapurze jest też miejsce dla nowoczesności. Zainteresowanie architekturą i sztuką użytkową doprowadziło mnie do Red Dot Design Museum. Zajrzyjcie tam koniecznie żeby się zdziwić. To przestrzeń przyjazna designowi i człowiekowi. Wszystkie wyeksponowane projekty można kupić i wypróbować, jak działają, a do tego wypić kawę lub piwo. Piękna architektura skrywa świetne designerskie pomysły, w tym pomysły na biżuterię. Tutaj królował minimalizm. Oszczędne formy nie przekładały się jednak do końca na oszczędność pieniędzy.



Świnie w mniej tradycyjnej formie i bez prosiaczków. 

Kwiat Orchidei zaklęty w biżuterii
Symbolem Singapuru jest orchidea. Jedne z najpiękniejszych jej okazów znajdziemy w Gardens by the Bay, a dokładniej w niezwykłym Cloud Forest. Firmą, która wpadła na to jak wykorzystać naturalne piękno orchidei jest m.in. RISIS  Wykorzystuje ona naturalne kwiaty orchidei i w skomplikowanym procesie pokrywa je złotem lub srebrem. Każdy wyrób jest zatem niepowtarzalny. Nieco inny sposób na efektowną biżuterię to poddanie naturalnej orchidei procesowi zanurzenia w jakiś żywicach, które zachowują jej kolor i kształt. Takie naszyjniki można kupić np. w sklepach przy Cloud Forest lub przy Merilon Park. Oczywiście pozostają jeszcze naszyjniki, które swoim kształtem jedynie odwzorowują kwiat orchidei 


W naturze kwiaty wyglądają jednak lepiej.

Słynna orchidea RISIS

Kiedy człowiek naśladuje naturę.

Śniadanie u Tiffany'ego - Orchard Road i Marina Bay
Luksus w Singapurze nabiera całkiem nowego znaczenia. Byłam w Tokio na ulicy Omotesando, na której roiło się od luksusowych sklepów. Mam jednak nieodparte wrażenie, że tutaj jest to wszystko jeszcze bardziej, jeszcze więcej, jeszcze drożej. Jak sklep Tiffany, czy BVLGARI, czy też Cartier to dwa piętra. Rozpusta całkowita. Nie mniej jednak, taki szary człowiek jak ja, chodzi po sklepach z ogromną przyjemnością, bo wszystko jest tutaj piękne. Wspaniała nowoczesna architektura skrywa klimatyzowane wnętrza, gdzie z przepięknie zaaranżowanych wystaw patrzą na ciebie cacuszka. 
Dwa najbardziej luksusowe miejsca, na które trafiłam to ulica Orchard Road - Rodeo Drive do potęgi Singapurskiej. Tutaj wzdłuż ulicy stoją centra handlowe, z których większość ma powierzchnię Złotych Tarasów. Centra te stoją jedno obok drugiego i w dodatku ich wnętrza skrywają najbardziej luksusowe sklepy z całego świata. Efekt WOW murowany. 
Kolejne takie miejsce to centrum handlowe przy Marina Bay Sands. Pierwsze centrum handlowe, w którym widziałam, że można pływać łódką. Jest niesamowite.



Zaczarowany ogrodnik u Dolce & Gabbana.

Świetna wystawa  - Tiffany

Ten naszyjnik mnie zachwycił, cudowny kaboszon z szafirem gwiaździstym w połączeniu z piórami, brylantami i białym złotem. PIAGET.


Do kompletu zegarek z tłem wykonanym z piór. PIAGET


Komplet w stylu Art Deco od BVLGARI.

Takiego węża bym chętnie oswoiła - BVLGARI.

Kolejne cudeńko od BVLGARI.

Drapieżny zwierz od Cartiera.

Zegarki opowiadające historie Van Cleef & Arpels. Cacuszka!


Jeśli podobał Ci się ten artykuł może zainteresuje Cię także:
CO ZWIEDZIĆ W SINGAPURZE OD A do Z - Architektura




Komentarze

  1. A ja myślałem, że w aparcie mają dużo złota :D już wiadomo, na co te wszystkie kopalnie pracują...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj mamy Apart do potęgi Singapurskiej :) tyle złota też wcześniej nie widziałam.

      Usuń
  2. Boże! Jaka piękna biżuteria! Wykupiłabym połowę z tego, co pokazałaś na zdjęciach, bo uwielbiam takie świecidełka! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też byłam pod ogromnym wrażeniem i musiałam trzymać się za portfel, żeby nie pójść z torbami :) Mam jednak sposób - to polowanie na takie cudeńka z aparatem wtedy już aż tak nie kuszą :)

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy wpis! Wcześniej nie spotkałam się z takim biżuteryjnym zwiedzanie, czyta się (i ogląda) naprawdę ciekawie :) przepiękna ta biżutera! Podoba mi się chińska tradycja ślubna ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Potwierdzam spostrzeżenia Autorki. Singapur to wyjątkowe miejsce, które dużą dawkę biżuterii ma również w swojej nowoczesnej, a niekiedy wręcz zdumiewającej, archtekturze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z pewnością tam jest tyle biżuterii że można dostać oczopląsu. Może kiedyś uda mi się tam wybrać i zobaczyć to na własne oczy. Na ten moment ja nadal tworzę wszystko własnoręcznie i teraz mam bazy do zawieszek https://pl.silvexcraft.eu/2165-do-zawieszek które oczywiście cały czas wykorzystuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. No to chyba bym nie odchodziła od takich stoisk :) uwielbiam biżuterię, taką bardziej delikatną też jak te komplety biżuterii na przykład https://www.pranashop.pl/pol_m_Komplety-bizuterii-303.html czasami wcale nie trzeba na siebie wiele zakładać żeby zrobić wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdybym tam pojechała kiedyś to koniecznie jeden dzień dłużej na oglądanie i mierzenie tej biżuterii :D i pewnie nowe bransoletki wróciłyby ze mną. A na razie na https://www.pakamera.pl/bransoletki-0-1821.htm mogę ciekawe zamawiać. Niektóre stylem podobne do tych z Singapuru :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz